Archiwum Bloga

niedziela, 15 grudnia 2013

Kanion....

Uczucia jak krople...
Spadają z serca kiedy płacze...
Wtedy czuję się okropnie
A dusza wtedy milknie pośród zdarzeń...
Z kropli tworzę rzekę.
Oddaję smutek Bogu...
Rzeka całą swą energią ściąga mnie do dołu
Czując że tonę wyciągam rękę byś mi pomógł
Czas mija a uczucia i zdarzenia ranią
Nic nie zastąpi smutku, pustki spragnionych ramion
Rzeka przybiera swą siłą... drąży kanion....
I może kiedyś ten cały smutek pryśnie
Bóg i miłość mnie w końcu wyzwoli
A rzeka smutku wyschnie....
Wszystko odejdzie nagle choć trwało to tak długo
Zostanie smutek na dnie tylko małą kałużą...
W kanionie będę ogłaszał radość śmiechem
Z wiarą ku przeznaczeniu rozbłyśnie mocnym echem
I może kiedyś zabłądzisz w mym kanionie
I skłamiesz pięknie że przyszłaś tutaj do mnie
W żłobionej smutkiem pięknej dolinie szczęścia
Będziemy razem długo, spokojnie sobie mieszkać
Kiedyś tak będzie, ty będziesz tą dziewczyną
A teraz dalej tonąc muszę swobodnie płynąć
Z wiarą i nadzieją wyciągam na wierzch dłonie
Może przyjdziesz w końcu i jakoś mnie wyciągniesz
Ja płynę dalej choć wielu w Okół rani
Zanurzam siebie w pustce, w smutku mym otchłani
Choć bardzo drażni dzisiaj samotność, odrzucenie
To trzymam z wiarą w sercu to jedno pocieszenie
Że chociaż teraz dokucza pustka ramion
A łzy smutku powstając drążą kanion
Ja z nurtem smutku ku przeznaczeniu płynę
Ta rzeka wyschnie i spotkam tam dziewczynę