Archiwum Bloga

piątek, 8 marca 2013

Głosy...

Słyszę je często , kołyszą się w bezsensie
Jakby wracały nie gotowe do odejścia
Mały dar wieczności gdzie ciało nie obecne
I zbyt trudna droga do przejścia

Słyszę je w sobie i czuję ich złość i żal
Biegną kołomnie.. ulatują w dal…
Tworzy się we mnie smutna piosenka
I zawsze te chwile będę pamiętał

Kiedyś też nimi jak wiatr będę gnał
Polecę z nimi w głąb siebie, w świat, gdzieś w dal
I wcale nie wiem czy dobrze mi tam
I pewnie często będę się bał

Ale już dziś wiem, pamiętam
Nigdy nie byłem, nie jestem sam
Ja ich i one mnie słyszą i są gdzieś tam
Korzystają z wolności nie przejść i bram

One są dobre choć są też i złe
Bywają radosne ale i choć niektóre się cieszą gdy jest źle
Często isnieją melancholijnie smutne
Gdy los je pożegnał barzdziej okrutnie

I choć niektórzy czasem mówią szeptem
A inne muszą krzyczeć…
Niestety.. ja je potrafię także usłyszeć
Kiedyś myślałem że chory jestem

Lecz ludzie czas wydarzenia i gesty
Doświadczenia w uczuciach
Pozbawiły mnie złudzeń do reszty
I dziś rozróżniam to czego słucham

Musisz uważać gdy tłamsi cię życie
Możesz je wtedy także usłyszeć
Choć niektórzy powiedzą: to shizofremia
To co słyszałem będę pamiętał

Poznałem ten temat, znam pewne fakty
Dziś czuję się z kłamstw obdarty
i tylko tyle na koniec napiszę
nic nie da się zrobić… ja je ciągle słyszę

niektóre życia, wieczności mają już dosyć
niektóre nie lubią modlitwy i dobra
próbują do serca i duszy siędobrać
różne bywają te tajemnicze głosy

mam często tego wszystkiego dosyć
często trzymam różaniec w ręku
Bóg mi pomaga walczyć, pozbyć się lęku
Naprawdę różne są te głosy
Niektóre mnie proszą by się o nie modlić
Inne próbują usilnie upodlić
Inne dodają otuchy i wiary
Dodają sił, czuwają i uczą marzyć…