Słuchając tych dwóch piosenek napisałem wiersz dla mamy, choć w obecnej chwili od tak na cmentarz nie można iść(czas pandemii), poszedłem tam mentalnie...
jak zawsze z własnymi problemami, jak zawsze z nadzieją...
czując zimno twego grobu
nie wiem czy dziś umiem sobie pomóc
pytam się co chcę od życia
ale tylko serce, oddech słychać
czy muzyka dziś ukoi
ranę która się nie goi
czy przestane się dziś smucić
gdy melodie skoczne zacznie pamięć nucić
sztuka skomponować taki skoczny song
co bez skrzydłym da przyjemność lotu
sztuka żródło znaleźć w najsuchszej pustyni
łatwo poddać się i paść, wszystkich w okół, siebie winić
kiedyś do życia wystarczyło mi twoje serce
nie chciałem od życia nic więcej
twój głos jak piękna melodia w pamięci gra
choć cię tu nie ma, jesteś gdzieś tam
wszędzie znajdowałaś sens i drogę
sam dziś poradzić sobie nie mogłem
ty jedna kochałaś mnie do końca
inni mogą tylko próbować, odtrącać
przyszedłem więc, stoję
milcząc wpatrzony w pomnik
i odejść i zostać się boję
może dziś serce sobie przypomni
jak o niestałość uczuć się nie bać
każdego dnia budzić się wierząc
jak przez życie iść trzeba
choć wszyscy cię swoją miarą mierzą
może dzięki tobie zapomni
o troskach, przeszkodach i błędach
dlatego przyszedłem pod twój pomnik
samotność poczułem , przez życie się szwędam
brak mi twoich rad, dotyku
obecności i melodii głosu
może szybciej tu się znajdę
może znajdę jakiś sposób
w przeszłość sercem znów kołaczę
łzy mi krzyczą, że cię przecież nie zobaczę
przejdę swoją drogę dalej sam
twoją miłość dalej mam
swoje życie dalej przejdę
swoją będę spełniał wolę
a w sercu i duszy będziesz zawsze
moim kochającym aniołem
zawsze mi odkryłaś prawdę
zawsze dałaś jakąś radę
wszelkie obalałaś bzdury
dzisiaj zanim pójdę proszę.. pomóż jeśli możesz z góry