Ciemna strona obudziła mnie
Błądzę myślą gdzieś we śnie
Serce słabnie, znowu staje
Ciało blednie, słabnie i sine zostaje
Ten wiersz wyrzucony jest z chwili słabości
Gdzie dopadły mnie zmory ciemności
Wczoraj znów 3 razy umarłem
Niesiony smutkiem tańczyłem z wiatrem
Dusza jest lekka, nie czuje czasu
Nie słyszę już szmerów, dźwięków, hałasów
Gniecie mnie wieczność otacza słabość
Uwalnia się dusza, czuję jej nagość
Zbyt mocny ból, za mało sił do życia
To bardzo boli.. a tutaj nie muszę oddychać
Nie wiem ale coś się ze mną nagle stało
Tu tylko ból.. opuszczam swe ciało
Już nie muszę w miejscu tkwić
Opuszczam ciało- ono tylko przestaje żyć
Serce już przestało bić…
Nadzieja w duszy na wieczność się tli
I nagle znowu serce rusza
Jakby się anioł moim losem wzruszał
Czuję znowu ten obezwładniający ból
I mego ducha ciągnie do ciała w dół
Przez chwilę znów byłem martwy
A teraz dalej muszę się o siebie martwić
Może mam jeszcze przed sobą lata miesiące a może dni
A może tylko kilka krótkich chwil
Dopóki mogę …to będę żył
Po tamtej stronie też będę Cie kochał
Choć moje ciało obróci się w pył
Więc gdy odejdę nie musisz szlochać
Bo jeśli tylko trwać mogę wiecznie
Przy twej miłości jest mi bezpieczniej
I tam w wieczności czekam na ciebie
Kiedyś tam razem spotkamy się w niebie
Wiersz jest efektem życia i śmierci
Miłości do ciebie co w duszy siedzi
Całość ta tworzy morał co w skutku
Daje mi tytuł mistrza smutku
Niech w tym wszystkim najważniejszy
będzie wniosek ten najpewniejszy
że najpiękniejszy w tym wszystkim jest morał
że już na zawsze będę Cię kochał