Dziś siedzę w ciszy w czarnej kominiarce
otwarte zwiększone od bólu źrenice
i tylko leki sprawiają że nie płaczę
i tylko dzięki nim jeszcze nie krzyczę
cierpienie zanoszę na ołtarze wiary
niech dusza poczuje się lepiej i mocniej
A ty Boże przyjmij ten gest ofiarny
ku Twojej chwale moje ciało cierpi głośniej
oddaję Ci z dumą moje cierpienie
oczyszczam tym samym własne sumienie
może dzięki mej ofierze będzie Ci łatwiej
wspierać potrzebujących własnym ramieniem
może się ze snu w końcu zbudzą
Ci co chcą Cię widzieć w grobie
a Z martwych wstałego widzą tylko w święta
może ich sumienia w końcu się obudzą
odnajdą w sobie Twoją nieśmiertelność
i zawsze o Twej bliskości będą pamiętać
Szkoda że tylko gdy się cierpi
Zaczynamy bardziej do Ciebie tęsknić
i smutno że tak pewnie musi być
i każdy tylko próbuje lepiej żyć
i niektórym tylko przez koniec ich świata
zechcą się dusze z Tobą bratać
zrobisz jak zechcesz i tak musi być
więc pozwól i siły daj by godnie żyć
choć jest zapomnienie wśród przykazań
To dajesz opatrzność wśród wolnej woli
jak wielka jest skala Twojej miłości
dokąd ludzkości wśród wiary ten pościg
czy tylko przez niepomyślność
daje się poczuć niespełnienie
czy tylko przez ból da się oczyścić sumienie
dziękuję za ból, siły, miłość, i uspokojenie
i daj mi więcej nadziei bym nie przestał wierzyć w Twoją nieomylność...