Archiwum Bloga

wtorek, 16 marca 2010

wśród alei niezastąpionych

A kiedyśmy szli przez aleje niezastąpionych
Nie oglądałem się byś nie widziała, że mam wzrok łzami zdławiony
Patrząc przed siebie, myślami upornie sięgałem przeszłości,
Nie chciałem lecz wiedziałem co mnie czeka w przyszłości…
A Ty za mną szłaś i dumna i smutna, by wskazać miejsce gdzie spoczną twe kości.
I tam gdzie matka twoja spoczywa w mogile
Zatrzymałaś i spojrzałaś jakoś niemile.
I dumnie wskazałaś dość szybko ręką
Gdzie teatr życia ma dla nas odtworzyć piekło.
I dobrze pamiętam że nad grobami jakby mgła się wznosiła
A gdy tata powiedział ze łzami w oczach „nie ma sprawy Małgosiu”
Twa twarz zrobiła się blada i miła, i uśmiechnęłaś się jakbyś już nie żyła.
I opadła na mnie jakaś siła niemocy i dusić zaczęła od środka,
Dotarło do mnie że w przyszłości tylko tutaj możemy się spotkać.
Tutaj gdzie została już wielka skarpa, tak wola twa ostatnia każe,
W miejscu tym piękne stare drzewo rosło a ty ciało złożyć swoje każesz.
Twoja to niedola a nasz wielki dramat tak się rozgrywał pewnego dnia z rana.
Kopaliśmy wytrwale godzin kilka, lecz odkopaliśmy ledwie kawałek na pół kolana.
Drzewo to było już bardzo stare a korzenie ogromne, więc próżny nasz wysiłek
Nie spełni się ta wola mimo że już życia twego schyłek…
I choć walimy od serca siekierą łopatą i szpadlem to mocne korzenie głęboko zapadłe
Jeden przy drugim jak ręce złożone, jakby nie chciały by tutaj położyć żonę.
Wszyscy to widzą, natura górą, niczyja to wina, nie spełnia się wola nie przez ojca i syna.
Lecz są dobrzy ludzie i na tym świecie, i widzą trud serca i próżny wysiłek
I odsprzedadzą swoją mogiłę...
Masz już gdzie spocząć biedna niewiasto, niechaj w spokoju twe oczy gasną…